15 stycznia
Wystartowaliśmy. Budyń się udał.
Długo mieszaliśmy, aby nie było grudek. Jak się gotuje,
patrzyliśmy z daleka. A potem stygł i stygł. Był w różnych
kolorach i miał różne smaki .......... .
Najfajniejsze było dekorowanie
posypkami, owocami i sokiem. Udało się nam nawet zrobić śmieszne
buźki i kolorowe wzorki, aż niektórym było szkoda go jeść.
Może to śmieszne, ale Michałowi budyń kojarzył się z kaszą, a
Nicoli z masłem.
Dziękujemy za
pomoc p. Krysi i p. Anicie - Mamie Natalki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz